Przygoda ruszyła wraz z gwizdkiem konduktora. Prowadzi nas prosta żelazna droga. Wielokrotnie mijałam tę stację a dziś jest moim celem. Jest leniwy poranek i ma to swój urok w ciszy pasażerów. W takiej pustce można wiele odkryć. Dziś mam jeszcze jedno szczęście w postaci światła. Bawi się w chowanego i pokazuje ukradkiem skrawki. To one odsłaniają piękno starej zaniedbanej konstrukcji dworcowej. Nie będę kłamać, cieszę się z tego przywileju bycia jedynym pasażerem. Szybko porzucam przybrany bagaż a rozkoszuję się w tej pokrytej niedoskonałością piękną duszę. Te stare metale przybierają koronkową formę. Słonce, które prowadzi do zajrzenia przez nie i w nie. Dawno zapomniane kiedyś tak podziwiane. Czy jest jeszcze ktoś kto potrafi je dostrzec? Wydają się być kruche a tak mocno się trzymają. Ile dłoni je dotykało, o jej ramy się wspierało. Stary metal pokryty rdzą jak zapis zdarzeń. Martwy świadek wielu zdarzeń. Dziś dla mnie ma wielką duszę i ...